Kliknij aby oglądnąć

Humanum indivinare czyli „To, co ludzkie przebóstwiać”

Opublikowano: środa, 05, luty 2025 Kazimierz Dudzik

bpbobowskiTo hasło posługi pasterskiej ks. bp Władysława Bobowskiego aktualnie świętującego 93. urodziny i 50. rocznicę przyjęcia sakry biskupiej. 23 grudnia 2024 roku minęło dokładnie pięćdziesiąt lat od jego nominacji biskupiej dokonanej przez papieża Pawła VI, zaś 2 lutego będziemy przeżywać pięćdziesiątą rocznicę sakry biskupiej, udzielonej biskupowi Władysławowi Bobowskiemu w tarnowskiej katedrze przez ówczesnego biskupa tarnowskiego Jerzego Ablewicza. W niedzielę 2 lutego we wszystkich kościołach diecezji odbyła się modlitwa w intencji bpa Bobowskiego. Były to diecezjalne obchody Dnia Życia Konsekrowanego.


Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej Andrzej Duda nadał za wybitne zasługi w pracy duszpasterskiej, za osiągnięcia w kształtowaniu formacji duchowej i postaw patriotycznych polskiej młodzieży KRZYŻ KAWALERSKI ORDERU ODRODZENIA POLSKI biskupowi Władysławowi Bobowskiemu. Order w imieniu Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej wręczył Kapelan Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej ks. Zbigniew Kras podczas uroczystych obchodów 50–lecia sakry biskupiej ks. bp. Władysława Bobowskiego.

bpBobowski1Obecny biskup senior, pomimo dostojnego wieku, wciąż jest młody duchem. Zawsze byłem szczęśliwym człowiekiem – mówi. Zawsze czułem się na swoim miejscu – dodaje.

Jako wikariusz biskupi w ciągu 32. lat swojej posługi był na wizytacjach w ponad 600 parafiach, zatem w niektórych po dwa, a nawet trzy razy, wygłosił prawie 13 tys. kazań i przemówień, wybierzmował 224 tys. młodych ludzi.


Jeszcze do niedawna bp Władysława Bobowskiego można spotkać na ulicach Tarnowa. Zagadnięty odpowiadał na każde pytanie, chętnie przystawał na chwilę, by choć krótko porozmawiać.

Podchodzenie do ludzi z sercem to ważny element posługi biskupiej. Wydaje mi się, że miałem dobry kontakt z ludźmi, nigdy przed nimi nie uciekałem. Starałem się być blisko ludzi i ich problemów. Szedłem tam, gdzie mnie posyłano. Bardzo chętnie jeździłem do młodzieży oazowej. Kiedy wakacje spędzałem w rodzinnym Tropiu, to stamtąd wyjeżdżałem odwiedzać grupy Ruchu Światło–Życie. Rodzina często mi wyrzucała: „I ty to nazywasz urlopem. Noc cię wygania i noc przygania?”. Wiedziałem jednak, że kontakt z młodzieżą, wspólna modlitwa, śpiew, zabawa – że to wytwarzało wzajemną więź, a im bardziej się na kogoś patrzy życzliwie, tym i słowo jego przyjmuje się z większą otwartością, większym skutkiem.

bbobowski3To osoba, która mocno wrosła w tarnowski krajobraz. Skromny, pobożny kapłan, niczym dobry ojciec, do którego każdy może podejść i opowiedzieć o swoich problemach – mówił Stanisław Klimek, prezes Stowarzyszenia Rodzin Katolickich Diecezji Tarnowskiej, a jednocześnie tarnowski radny. To m.in. z jego inicjatywy Rada Miejska w Tarnowie w uznaniu wybitnych zasług dla społeczności miasta Tarnowa i Ziemi Tarnowskiej, za długoletnią pracę wzmacniającą rolę Kościoła w Diecezji Tarnowskiej, za troskę o duszpasterstwo młodzieży w skali Polski i Diecezji, za wrażliwość na potrzeby biednych i potrzebujących – Uchwałą Nr IX/135/2007 z dnia 20 czerwca 2007 r. nadała ks. bp Władysławowi Bobowskiemu Honorowe Obywatelstwo Miasta Tarnowa.

Ceremonia wręczenia medalu i dyplomu miała miejsce 20 czerwca 2007 roku w Tarnowskim Ratuszu, podczas uroczystości 50-lecia Święceń Kapłańskich. – Komu jak komu, ale jemu ten tytuł ewidentnie się należał – uzupełniał. Bp Władysław Bobowski jest także honorowym obywatelem Ryglic i Gródka nad Dunajcem. Ksiądz Biskup znalazł się również w gronie nagrodzonych Tarczą Herbową „Zasłużony dla Miasta Nowego Sącza”.


Dostojny Jubilat urodził się 19 marca 1932 roku w Tropiu. Święcenia kapłańskie przyjął w 1957 roku. Jego pierwszą parafią były Ryglice. Pracował w nich jednak tylko dwa miesiące, gdyż decyzją swoich przełożonych w październiku 1957 roku został skierowany na studia w Lublinie. – W tym czasie na KUL-u wykładał Karol Wojtyła. Choć nie miałem z nim bezpośrednio zajęć, to specjalnie chodziłem na jego wykłady – opowiada. Z późniejszym papieżem spotykał się też w Rzymie, gdzie kształcił się na Papieskim Uniwersytecie Gregoriańskim. Jest doktorem teologii. Po studiach w Rzymie był kapelanem abp Jerzego Ablewicza, a później ojcem duchownym w tarnowskim seminarium.

W 1974 roku Paweł VI mianował go biskupem pomocniczym diecezji tarnowskiej, wyznaczając mu stolicę tytularną Abernethia w Szkocji. Sakrę biskupią przyjął w tarnowskiej katedrze 2 lutego 1975 r. Jako biskup pomocniczy w latach 2974-2010 szczególnie troszczył się o stałą formację duchową kapłanów oraz osób konsekrowanych, koordynował pracę Duszpasterstwa Rodzin oraz nieprzerwanie przez 30 lat pełnił obowiązki wikariusza generalnego. Był inicjatorem letniego wypoczynku dla dzieci i młodzieży, zwanego „Wakacjami z Bogiem”. Dzięki Niemu w naszej diecezji powstała i rozwinęła się, szeroko dziś rozpowszechniona, Dziewczęca Służba Maryjna. W ramach Konferencji Episkopatu Polski pełnił funkcję: Przewodniczącego Komisji Duszpasterstwa Młodzieży (1983-94); vice Przewodniczącego Komisji Duszpasterstwa Turystycznego, członka Komisji ds. Zakonnych, członka Komisji Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów.

bbwskiGdy został biskupem otrzymał z kurii duży pierścień z ozdobnym rubinem w środku. Obejrzał go, pięknie podziękował i schował do pudełka zakładając na palec prosty, srebrny, z wygrawerowanym wizerunkiem Matki Bożej. Tamten za bardzo rzucał się w oczy, był zbyt pretensjonalny – opowiadał bp Bobowski. Historia ta doskonale charakteryzuje osobę duchownego, który od 68 lat nosi sutannę, a od 50 dzierży w rękach pastorał – symbol władzy pasterskiej biskupa.

Czym się zajmowali rodzice Księdza Biskupa?


Mieli w Tropiu malutkie gospodarstwo. To były trzy morgi, czyli około 1,5 hektara. To naprawdę niedużo, zwłaszcza, że z gospodarstwa się utrzymywali. Tato próbował gdzieś dorobić, ale wtedy pracy nie było. Sytuację mieliśmy trudną, bo w domu była nas czwórka dzieci. Ja byłem najstarszy z żyjącego rodzeństwa. Przede mną troje dzieci zmarło tuż po narodzinach. Po mnie przyszło na świat jeszcze czworo dzieci: Andrzej, Józef i Maria oraz ostatni Stanisław, który zaraz po urodzeniu odszedł do wieczności. W 1944 roku, kiedy tato zmarł, miałem 12 lat, a najmłodsza siostra miała 3 lata.

Czy w domu panowała bieda?


Było bardzo ciężko. Bieda zaglądała wtedy do każdego domu. Takie były czasy. Jadaliśmy czasem z jednej wielkiej miski, cała czwórka dzieci. Każde z nas wypatrywało, jeśli posiłek był maszczony, czy jakiś skwarek się nie schował, żeby go porwać i zjeść z apetytem. Pamiętam też, że w domu była jedna para butów. Jeśli do kościoła trzeba było iść, to brałem je ja lub jeden z braci, ale buty często zakładaliśmy dopiero przed samym kościołem, nie wcześniej, aby ich za bardzo nie zniszczyć. Wracał jeden z kościoła, to drugi dopiero zabierał je ze sobą i szedł na Mszę św. Bieda była powszechna. Było też wielu ludzi, którzy chodzili po domach prosząc o wsparcie. Duży wpływ na ogólną biedę miała wojna, fakt, że wojsko zabierało, co tylko było.


Kiedy miałem 10 lat zostałem oddany na służbę do bezdzietnych wujków… Musiałem opuścić dom, z powodu biedy. Wujkowie chcieli rodzicom pomóc, zabierając do siebie jednego z synów, o którego już nie będą musieli się martwić. Łatwiej przecież wyżywić trójkę niż czwórkę dzieci – wspomina biskup w książce „Zawsze czułem się na swoim miejscu”.

To właśnie te lata dziecięce, wszechobecna bieda i służba poza domem, odcisnęły na późniejszym życiu księdza biskupa decydujące piętno – mówi Grzegorz Brożek, autor wywiadu-rzeki z biskupem Bobowskim. Nie jest tajemnicą, że hierarcha nigdy nikomu nie odmawiał pomocy. Wiele osób nadużywało jego życzliwości i choć przy drzwiach jego mieszkania nie ma wizytówki, to stale ktoś do nich dzwonił, prosząc choćby o kilka złotych wsparcia.


Na pytanie dlaczego tak robi odpowiedział mi, że lepiej dać temu, komu pomoc niekoniecznie się należy, niż pomylić się i odmówić jej temu, kto faktycznie jej potrzebuje – cytuje biskupa Grzegorz G Brożek z Gościa Niedzielnego.
Zainteresowanie sprawami religii przejawiał od dziecka, ale myśl, że on – ubogi chłopak z maleńkiego Tropia – mógłby kiedyś zostać księdzem wydawała mu się czymś niesamowicie odległym, wręcz nierealnym.

Wydawało się, że to jest jakiś inny świat, że ksiądz to człowiek z innego świata. Wpływ na to mieli rodzice, którzy powtarzali, że kapłan to „piastun Pana Jezusa”, „Boży człowiek”, a przez to tak mi oddalali tego kapłana, jakby to nie miał być człowiek z tej samej gliny co inni ludzie – opowiada w książce bp Bobowski.

Łaskę powołania – jak twierdzi – zawdzięcza swojej mamie. Do dzisiaj ma w pamięci jej słowa wypowiedziane do niego w dniu jego prymicji.

Dziś mogę ci powiedzieć coś, czego nigdy ci nie mówiłam. Wiesz, że przed tobą troje dzieci zmarło wnet po urodzeniu. Możesz sobie wyobrazić, jak się bałam, gdy czekałam na ciebie, żeby się to samo nie stało. Pewnego dnia tak gorąco modliłam się w kościele: „Panie Boże, jeśli chcesz, weź sobie to dziecko na swoją własność, ale pozwól mu żyć” – przytacza usłyszane 60 lat wcześniej słowa.


Kiedyś, gdy podczas biskupiej wizyty duszpasterskiej w parafii pw. Nawiedzenia NMB w Domosławicach, znanej z łask słynącej ikony Matki Bożej, ks. bp. Bobowski wspominał, jak to mama niosła go (małego chłopczyka), na plecach z Tropa na odpust do Domosławic.

Mimo, że od wielu lat formalnie jest na biskupiej emeryturze, nadal na ile pozwala stan zdrowia, udziela się w diecezji tarnowskiej uczestnicząc w wydarzeniach religijnych w parafiach.

Nigdy nie czułem się nieszczęśliwy. Zawsze znajdowałem mnóstwo powodów, by Bogu dziękować za to, co było i co jest. Starałem się w miarę możliwości jak najlepiej wypełniać swoje obowiązki. Zawsze czułem się na swoim miejscu, na właściwej drodze. To jest chyba jakimś kryterium szczęścia – podsumowuje biskup-jubilat.

 

za: Grzegorz Brożek – Gość Niedzielny / Paweł Chwał – Gazeta Krakowska,/Ryszard Zaprzałka – Tarnowski Kurier Kulturalny

Odsłony: 474