Kliknij aby oglądnąć

Powstanie Warszawskie to nie tylko sprawa Warszawy

Opublikowano: poniedziałek, 07, sierpień 2023 Kazimierz Dudzik

pw1Tezę, którą zawarłem w tytule, zdaje się coraz bardziej rozumieją nie tylko elity polityczne Polski, ale coraz bardziej społeczeństwo. Powstanie Warszawskie, choć z militarnego punktu widzenia zakończyło się klęską, a stolica została zrównana z ziemią, to z politycznego punktu widzenia było wysiłkiem nie do przecenienia.

 

Geneza Akcji „Burza”

 

Wycofywanie się wojsk niemieckich z ZSRR od sierpnia 1943 roku i zbliżanie Armii Czerwonej do ziem polskich zmuszało dowództwo AK do podjęcia decyzji o formie wystąpienia zbrojnego przeciw Niemcom.

Kierownictwo wojskowe i cywilne Polski podziemnej znajdowało się w bardzo trudnej sytuacji, gdyż władze ZSRR nie utrzymywały stosunków z rządem polskim na uchodźstwie i popierały podporządkowany sobie i zdominowany przez komunistów Związek Patriotów Polskich (ZPP). W październiku 1943 roku naczelny wódz gen. Kazimierz Sosnkowski nakazał rozpoczęcie przygotowań do podjęcia jawnej walki z Niemcami; wobec spodziewanych represji ze strony Sowietów i zagrożenia okupacją komunistyczną oddziały AK po likwidacji okupacji niemieckiej miały ponownie przejść do konspiracji.

Następca gen. „Grota” na stanowisku dowódcy AK gen. Tadeusz Komorowski „Bór” zakwestionował rozkaz Sosnkowskiego i przedstawił odmienną koncepcję pod kryptonimem „Burza”. Zakładała ona zajmowanie obszarów polskich przez AK w walce z ustępującymi pod naporem Armii Czerwonej Niemcami, a następnie ujawnienie oddziałów AK oraz aparatu administracyjnego delegatury rządu i wystąpienie wobec władz sowieckich w roli gospodarza ziem polskich.

 

Jak wyglądała Akcja „Burza” w praktyce ?

 

Znamy na Ziemi Zakliczyńskiej, szerzej Tarnowskiej pewien wycinek Akcji „Burza”, a mam na myśli w szczególności bój Batalionu „Barbara” 16 pp AK pod Jamną. Partyzanci dawali się mocno we znaki okupantowi. Gdy w Pławnej wysadzili pociąg wiozący niemieckie czołgi, u Niemców zawrzało. Postanowili uporać się z krnąbrnym polskim oddziałem, który stanowił dla nich nie lada problem. 24 września 1944 roku Jamna została otoczona przez Wehrmacht, SS i oddziały ukraińskiej SS „Galizien”. Tak doszło do Bitwy pod Jamną, która rozpoczęła się 25 września 1944 roku i trwała dwa dni. Po wycofaniu się Batalionu „Barbara”, niemieccy żołnierze wkroczyli do wsi i w akcie odwetu za to, że Jamna sprzyjała partyzantom, zabili 23 osoby i spalili 30 zabudowań. Wśród zamordowanych była matka z rocznym dzieckiem na ręku, jak również ludzie starsi.

 

Wróćmy jednak do początku Akcji „Burza”. Armia Czerwona przekroczyła przedwojenną granicę Rzeczypospolitej 4 stycznia 1944 roku na Wołyniu. W marcu 27. Wołyńska Dywizja Piechoty wspólnie z wojskami sowieckimi prowadziła walki z Niemcami w rejonie Kowla. W czasie zmagań poniosła ciężkie straty (poległ dowódca dywizji płk Jan Wojciech Kiwerski „Oliwa”), zdołała jednak wyrwać się z okrążenia niemieckiego na Lubelszczyznę.

W czerwcu do walki przystąpili żołnierze AK na Wileńszczyźnie, dowodzeni przez płk. Aleksandra Krzyżanowskiego „Wilka”. Ukoronowaniem „Burzy” na tym obszarze była operacja „Ostra Brama”, czyli uderzenie na Wilno, rozpoczęte 7 lipca 1944 roku. Miasto zdobyto wspólnie z Armią Czerwoną. Zgodnie z planem oddziały AK i polskie władze cywilne ujawniły się przed Sowietami. Po kilku dniach płk Krzyżanowski i jego oficerowie zostali aresztowani i zesłani do łagrów, a wkrótce po nich podobny los spotkał ponad 5 tysięcy żołnierzy AK.


Podobny scenariusz powtórzył się, gdy jednostki AK walczyły z Niemcami o Lwów; zostały następnie rozbrojone przez Sowietów, a ich dowódcy i żołnierze – uwięzieni. Sytuacja nie zmieniła się po wkroczeniu Armii Czerwonej na ziemie leżące na zachód od linii Curzona. Żołnierze AK, którzy w drugiej połowie lipca podjęli walkę z Niemcami na Lubelszczyźnie oraz w Rzeszowskiem i oswobodzili własnymi siłami wiele miejscowości, byli rozbrajani, aresztowani i zsyłani do ZSRR. Podobnie potraktowano przedstawicieli polskiej administracji cywilnej.


AK uniknęła rozbicia jedynie na Białostocczyźnie, gdzie komendant okręgu płk Władysław Liniarski „Mścisław” po walkach z Niemcami zabronił ujawniania struktur podziemia przed wojskami sowieckimi. Nie uchroniło to jednak ludności tego regionu przed pacyfikacjami i prześladowaniami ze strony Sowietów.

 

Niepowodzenie Akcji „Burza” i decyzja o Powstaniu Warszawskim

 

Niepowodzenie „Burzy”, represje sowieckie wobec żołnierzy AK oraz zbliżanie się Armii Czerwonej do Warszawy zmuszały władze Polski podziemnej do podjęcia nowych decyzji. Generał Tadeusz Komorowski „Bór”, naciskany przez szefa sztabu gen. Tadeusza Pełczyńskiego i płk. Leopolda Okulickiego, uznał, że w obliczu bezpośredniego zagrożenia niepodległości Polski przez ZSRS, tworzący już komunistyczne ośrodki władzy z siedzibą w Lublinie, ostatnią szansą obrony polskich praw jest samodzielne uwolnienie Warszawy z rąk Niemców i objęcie władzy w mieście przez kierownictwo cywilne Polski podziemnej.

Mimo obawy przed sowieckimi represjami uważano, że w imię obrony niepodległości Polski należy być gotowym na ofiary i ponieść ryzyko. Wierzono jednak, że aresztowania w samej Warszawie, odbywające się – w odróżnieniu od polskich Kresów – na oczach świata, muszą spowodować reakcję rządów Wielkiej Brytanii i Stanów Zjednoczonych. Przekonanie to było nieuzasadnione, z czego jednak władze Polski podziemnej, nieinformowane przez rząd Mikołajczyka o rzeczywistym stosunku zachodnich sojuszników do sprawy niepodległości Polski, nie zdawały sobie sprawy.

Dowódca AK wydał rozkaz rozpoczęcia walki o Warszawę 1 sierpnia 1944 roku o godzinie 17.00 (tzw. godzina „W”). Generał „Bór” działał za zgodą rządu, ale bez rozkazu Naczelnego Wodza. Zlekceważył również negatywne opinie większości oficerów Komendy Głównej AK, wskazujących na bardzo słabe uzbrojenie (tylko co dziewiąty żołnierz miał broń palną; pozostali byli wyposażeni jedynie w granaty i butelki z benzyną, a zapasy amunicji obliczano na kilka dni) i groźbę zniszczenia miasta w wyniku walk. Kierownictwo AK zostało również poinformowane, że nie otrzyma od zachodnich sojuszników spodziewanej pomocy w postaci zrzutów broni. Wśród zwolenników powstania dominowało jednak przekonanie, że braki w broni zostaną zrekompensowane męstwem żołnierzy podziemia, którzy zdobędą ją na wrogu.

Alianci, wbrew oczekiwaniom, przyjęli wybuch powstania obojętnie. Prasa brytyjska początkowo milczała o powstaniu w Warszawie, później znaczna część pism bagatelizowała jego znaczenie, gorliwie tłumaczyła natomiast działania Stalina, który w pierwszych dniach sierpnia nakazał przerwanie ofensywy Armii Czerwonej na linii Wisły.

 

Kalkulacje Stalina

 

Latem 1944 roku wydawało się, że z zasadniczych względów strategicznych Rosjanie nie mogą zrezygnować z okazji przekroczenia linii Wisły, co dawałoby im wyprzedzenie w ofensywie na Niemcy w porównaniu z aliantami. Stalin uznał wszelako, że skuteczne unicestwienie AK i sił niepodległościowych Polski jest więcej warte niż zajęcie Niemiec nawet po linię Renu. Dał w ten sposób ogromną szansę aliantom, którzy po inwazji na kontynent europejski w Normandii 6 czerwca 1944 roku posuwali się w głąb Francji i Niemiec. Zatrzymanie przez Stalina pochodu wojsk sowieckich na Zachód dało Niemcom szansę skutecznego rozbicia Powstania Warszawskiego. Stalinowi sprzyjała postawa aliantów wobec Powstania dla którego niemal żadna pomoc z zewnątrz nie nadchodziła; alianci co prawda zrzucali broń i wyposażenie dla AK, ale musieli wykonywać loty z baz we Włoszech i z powrotem. Stalin nie zgodził się bowiem na lądowanie na terenie zajętym przez armię sowiecką. Niemcy zdobyli kolejno bohatersko broniące się dzielnice Warszawy; przełomem było zdobycie Starego i Nowego Miasta, których załogi w znacznej części zdołały ewakuować się kanałami do Śródmieścia. W tym okresie wojska sowieckie nie udzielały walczącej Warszawie pomocy, chociaż nawet tylko stałe loty nad Warszawą jednego myśliwskiego dywizjonu sowieckiego mogły wymieść znad stolicy hitlerowskie eskadry bezkarnie niszczące bombami dzielnice mieszkalne i oddziały AK. Mogli Rosjanie łatwo zniszczyć atakami lotniczymi stanowiska niemieckiej najcięższej artylerii; nie podjęli w tym zakresie najmniejszej próby. Stało się jasne, że dowództwo sowieckie stawia otwarcie na unicestwienie Warszawy. Tak oto w sierpniu 1944 roku, w szczytowym okresie II wojny światowej, Hitler i Stalin z nienawiści do Polski ponownie zawarli ze sobą układ. Układ oczywiście nieformalny, bo formalnym był ten z 23 sierpnia 1939 roku. Wehrmacht i Armia Czerwona zawarły nigdy niepodpisany układ o zawieszeniu broni nad środkową Wisłą. Układ niepodpisany, ale realnie istniejący. Na północ i południe od Warszawy ustały wszelkie działania bojowe pomiędzy Niemcami i Rosjanami. Na całym ogromnym froncie od Bałtyku po Morze Czarne toczyły się zażarte walki, ginęły w nich każdego dnia tysiące żołnierzy sowieckich i niemieckich. Tylko nad Wisłą dwaj ludobójcy – Stalin i Hitler – jakoby podawali sobie ręce! Sowiecki marszałek Wasilij Czujkow, dowódca m.in. obrony Stalingradu, w swych odfałszowanych pamiętnikach wydanych już w latach 90 – tych XX wieku, po upadku Związku Sowieckiego, pisze wprost: “Wojnę można było zakończyć pół roku wcześniej – nie w maju 1945, ale do grudnia 1944, gdyby nie decyzja Stalina wstrzymująca I Front Białoruski w sierpniu 1944. (…) Moglibyśmy dojść dalej na Zachód, nie do Berlina i nad Łabę, ale aż do Renu. Los wojny potoczyłby się inaczej. (…) Ileż milionów istnień ludzkich udałoby się ocalić, iluż żołnierzy mniej by poległo”.
Dlaczego tak się stało? Po zakończeniu wojny w oficjalnym przemówieniu na Kremlu w czerwcu 1945 roku, tuż przed udaniem się na konferencję Wielkiej Trójki do Poczdamu, Stalin powiedział wprost do swoich marszałków i generałów: “To nie Niemcy, ale Polska jest naszą największą zdobyczą wojenną”. Być może to zdanie sowieckiego dyktatora-ludobójcy stanowi klucz do zrozumienia sprawy polskiej w latach 1939-1945, w tym także Powstania Warszawskiego.

 

Źródła informacji: Akcja „Burza” i Powstanie Warszawskie – Marek Gałeziowski – Przystanek Historia, Powstanie – Ryszard Zaprzałka – Tarnowski Kurier Kulturalny.

 

Odsłony: 820