Deszcz nawalny, zwany też oberwaniem chmury, to krótkotrwały deszcz o dużym natężeniu (łączna suma opadu może przekraczać wtedy 100 mm na m²), którego czas trwania waha się od kilku do kilkudziesięciu minut w naszych warunkach klimatycznych. Deszcz nawalny występuje tylko w okresie letnim i na ogół jest związany z niewielkim obszarem. Często właśnie takie opady są przyczyną lokalnych powodzi zwanych powodziami błyskawicznymi – z taki zjawiskiem mieliśmy do czynienia po raz kolejny w 2021 roku 11 lipca, tym razem na dużo większym obszarze niż miało to miejsce 24 czerwca.

Burze rozpoczęły się późnym popołudniem i na początku nie zapowiadało się na pogodowy armagedon, jaki nastąpił w kilka chwil potem w pasie na północ od Nowego Sącza po odcinek autostrady A – 4 pomiędzy Bochnią, a Tarnowem. Ulewny deszcz błyskawicznie podtopił budynki i posesje m.in. w Rudzie Kameralnej, Filipowicach, Woli Stróskiej, Stróżach, Wesołowie, Jurkowie, Dołach, Zakliczynie i Czchowie, gdzie woda zalała część drogi krajowej nr 75. W zasadzie w każdej okolicznej miejscowości rwące rzeki wody spływały w dolinę Dunajca.

- Ulewy kolejny raz spowodowały ogromne zniszczenia w gminnej i powiatowej infrastrukturze drogowej oraz na prywatnych posesjach mieszkańców Gminy Zakliczyn. Trwa szacowanie szkód, urywają się telefony od mieszkańców do Urzędu Miejskiego w Zakliczynie - mówi Burmistrz Dawid Chrobak.

Po raz kolejny nie król polskich rzek górskich Dunajec, a niewielkie strumyki, takie jak Rudzanka, Wolanka czy Zelina Tymowska, Czchowska siały największe spustoszenie w infrastrukturze drogowej i na prywatnych posesjach. W Czchowie zalane zostało ujęcie wody pitnej, co skutkuje tym, że 12 tysiące odbiorców z gmin Czchów i Gnojnik jest bez dostępu do bieżącej wody.

Poważne utrudnienia wystąpiły też na autostradzie A4, pomiędzy węzłem Tarnów Mościce a węzłem Brzesko w kierunku Krakowa, gdzie doszło do osunięcia skarpy na jezdnię. Skarpa osunęła się w Wytrzyszczce, na drodze krajowej 75 w kierunku Nowego Sącza. Zarówno na A4 jaki i 75- piątce utworzyły się korki, a kierowcy starający się objechać popularne trasy drogami lokalnymi też napotykali na utrudnienia. Po raz kolejny świetnie w sytuacji kryzysowej spisali się strażacy. Niestety, prognozy pogody mówią o tym, że takich zjawisk możemy spodziewać się również w kolejnych dniach.