74-letnia tarnowianka, Barbara Prymakowska, zwana Najszybszą Babcią Świata, to reprezentantka Polski w maratonach, zarówno narciarskich w stylu klasycznym, jak i biegowych. Zdobyła Koronę Maratonów Świata, uczestnicząc w sześciu najbardziej prestiżowych maratonach. Instruktorka narciarstwa po krakowskiej AWF, wieloletnia nauczycielka WF, propagatorka zdrowego stylu życia, wulkan energii, zdrowia i optymizmu. Zaraz po starcie w zakliczyńskim Biegu Tropem Wilczym, który wielce przypadł jej do gustu, jeszcze przed rozdaniem nagród, zgodziła się na rozmowę.

- Jak Pani ocenia ten bieg?

- Fantastyczna trasa. Płaska, w sam raz dla mnie, bo ja za kilka dni biegnę połówkę maratonu w Wiązownie, to najstarszy zimowy maraton w Polsce. Zimą startuję na początku sezonu na krótszych dystansach, by sprawdzić swoje możliwości przed właściwymi maratonami, w których zamierzam w danym roku uczestniczyć. Koleżanka powiedziała mi, że jest taki bieg w Zakliczynie, więc pomyślałam sobie, że pobiegnę treningowo. Klasyfikacja była generalna, nie indywidualna, ale nie o to chodzi. Szczytny cel, świetna atmosfera, dlatego jestem bardzo zadowolona z udziału w Biegu Tropem Wilczym w Zakliczynie. I jest mała satysfakcja, że trochę młodzieży na mecie było za mną. (śmiech)

- Zalicza Pani poważne imprezy, prestiżowe maratony w wielu miejscach w kraju i za granicą. Ukończyła pani dotychczas 50 maratonów! A w wieku 68 lat zdobyła Pani Mont Blanc jako najstarsza Polka. Czy to wiąże się z dużymi wyrzeczeniami i codziennym treningiem?

- Żeby utrzymać się w tej czołówce, europejskiej i światowej, bo mogę powiedzieć, że takie wyniki osiągam, to trzeba trochę tych kilometrów wytuptać. W 2017 roku nastawiałam się na narciarstwo biegowe, bo ja nie tylko biegam po szosach, ale i na nartach. Maratony: 54 km, 70 km i inne dystanse w narciarstwie klasycznym. Moje plany zniweczyła kontuzja, bo w zeszłym roku złamałam rękę. I całą sportową złość z tego powodu wyładowuję, biegając na podeszwach. Zima będzie procentować, gdy zacznę zaliczać kolejne półmaratony i maratony.

- Jakie wyniki osiągnęła Pani przed kontuzją?

- Mimo wszystko 2016 był dla mnie doskonały. Biegałam w maratonach w Tokio, Bostonie i Chicago. Uczestniczyłam dotychczas we wszystkich prestiżowych maratonach na świecie, jestem czwartą Polką, która zdobyła tzw. Koronę Maratonów Świata. Są to maratony w Chicago, Londynie, Berlinie, Tokio, Nowym Jorku i Bostonie. Miałam też bardzo piękną przygodę, reprezentowałam Polskę na Mistrzostwach Światach Masters w Biegu Górskim Stylem Alpejskim we Włoszech, mało tego - wygrałam i otrzymałam największą nagrodę: Mazurka Dąbrowskiego, bardzo się wzruszyłam, łzy ciekły mi po policzkach.

- Jest Pani wzorem dla młodzieży, firmuje Pani wiele projektów edukacyjnych i zdrowotnych, zachęca do biegania. Dlaczego warto biegać?

- Nie tylko biegać, w ogóle uprawiać sport, jakąś aktywność fizyczną, bo że sport to zdrowie, to mogę na swoim przykładzie pokazać, a mam 74 lata. Wbiegłam w tamtym roku na Kasprowy Wierch w kategorii 60-latków, maratony pokonuję też na łyżworolkach. Jest dla mnie wielką satysfakcją, że mogę kogoś zmobilizować do uprawiania aktywności fizycznej, a sport to sobie może każdy wybrać, taki, który mu najbardziej odpowiada, i który przede wszystkim daje mu radość.

- A więc zapraszamy do Zakliczyna w listopadzie na Uliczny Bieg Niepodległości, to jeden z najstarszych biegów ulicznych w Polsce.

- Bardzo chętnie przyjadę. Często zapraszają mnie organizatorzy lokalnych biegów niepodległości, w tamtym roku biegłam w Zakopanem. Trzeba korzystać z takich pięknych okazji, jeśli jest się Polką i patriotką.

- Dziękuję za rozmowę i gratuluję wspaniałych osiągnięć i kondycji!

Rozmawiał: Marek Niemiec